Nasza strona internetowa wykorzystuje pliki cookie, m.in. do tego, aby wyświetlić dopasowaną ofertę oraz zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie, które wykorzystujemy w celu jej dostosowywania do potrzeb użytkowników. Nie musisz obawiać się o swoją prywatność.
Pliki cookie zawierają wyłącznie anonimowe informacje.
Jeśli chcesz zrezygnować z korzyści, które dają Ci pliki cookie, możesz to zrobić, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Tutaj dowiesz się, jak to zrobić.

Ankieta

Czekaj...

Tygodnik Solidarność

Tygodnik Solidarność

Rekreacja i kultura

W opracowaniu

 

Zarabiamy za mało

2013-12-18

Polacy zarabiają za mało. Pracujemy wydajniej, a płace stoją – alarmował niedawno na okładce tygodnik „Polityka”.  Jak bowiem wynika z badań Instytutu Ekonomicznego NBP nasze płace są za niskie i to biznes, a nie rzekomo nadmierne żądania związkowców trzymają za gardło polską gospodarkę.

Tygodnik zwraca uwagę, że płace w Polsce nie dość, że są kilka razy niższe niż w innych krajach europejskich, to jeszcze rosną wolniej

Gorzej zarabiamy. Rodzimy przedsiębiorca za godzinę pracy płaci nam (łącznie ze składkami) średnio 10,4 euro. Grecy dostają 20,3 euro. Brytyjczycy – 39,4 euro, Niemcy – 42,6 euro. Średnia unijna wynosi 32 euro. (…) Stawka godzinowa w ostatnich dwóch latach wzrastała w Polsce zaledwie o 1 punkt procentowy, gdy tymczasem w Unii o 2 punkty procentowe.

Tymczasem gdyby brać pod uwagę wzrost wydajności i produktywność pracowników sytuacja powinna być odwrotna

Z badań wynika bowiem, że powinniśmy zarabiać więcej. Według Eurostatu w ostatnim roku nasza wydajność wzrosła bowiem aż o 5,4 proc. W ogóle w Polsce od czterech lat wydajność (mówiąc prosto: ile pracownik zarabia dla firmy) rośnie szybciej niż płace. Wyprzedza ją o 4 punkty procentowe.

W efekcie, jak  zwraca uwagę „Polityka”

pracodawcy nawet w krajach bardziej dotkniętych kryzysem dzielą się ze swoimi pracownikami bardziej sprawiedliwie..Widać to dopiero, gdy się spojrzy z góry. Wtedy przychodzi nawet do głowy słowo „wyzysk”. W Polsce w 2012 r. udział płac w produkcie krajowym brutto stanowił 46 proc. W ciągu ostatnich 10 lat zmniejszył się aż o 16 punktów procentowych (…) Średnia unijna wynosi natomiast aż 58 proc.

Wprawdzie

Nauka nie odpowiada na pytanie, jaki powinien być udział płac w PKB, ale zdaniem prof. Edwarda Czajki z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych – pokazuje, kiedy jest wyższy. Wtedy gdy gospodarka jest nowocześniejsza, w mniejszym stopniu oparta na pracach prostych. Do prac mało skomplikowanych, niewymagających szczególnej kreatywności, zalicza się (…) także w banku czy np. w międzynarodowym centrum obsługi księgowej, call center, w transporcie, budownictwie, rolnictwie. Dlatego w UE ten udział płac jest wyższy niż u nas, a w USA wyższy niż w Unii. Najbardziej rozwinięte kraje wyprowadzają najmniej wydajne i niskopłatne branże do krajów gospodarczo słabszych. Do nas też.

Jednocześnie nawet firmy, które mogłyby sobie pozwolić na podwyżki płac (nawet o kilkanaście procent) często tego nie robią, gdyż nie muszą.

Szczególnym przykładem są banki. Za 2011 r. branża odnotowała imponujące (12 mld zł) zyski. Ubiegły rok był nieco tylko gorszy, ale daj tak Boże każdemu. Tymczasem, jak wynika z analiz Hay Group Polska, od 2009 r. średnie zarobki w bankowości wzrosły zaledwie o 6 proc., czyli realnie – spadły. I, mimo zysków, nie zanosi się, że wzrosną. Za to apanaże prezesów się nie kurczą, co widać w raportach giełdowych (…) Zyski wędrują do właścicieli.

Jeszcze gorzej jest w innych branżach

O 15 proc. więcej niż w 2009 r. zarabia się w handlu. Ten skokowy wzrost zarobków (do ciągle jednak bardzo niskiego poziomu)  pracownicy sieci zawdzięczają głównie wzrostowi płacy minimalnej. O 13 proc. wzrosły przez ostatnie cztery lata płace w przemyśle. Dużo wolniej niż zyski. Ale np. w budownictwie nawet nominalne zarobki są dziś mniejsze niż w 2009 r.

Taka sytuacje jest możliwa, gdyż w Polsce nie tylko czas pracy, ale i płace stają się coraz bardziej elastyczne.

Można je obniżać bez zmiany warunków umowy, ponieważ coraz większa cześć (ponad 30 proc.) stała się zależna od śrubowanych przez firmy norm. Jak sie przykręca normę, oczekując coraz wyższej wydajności, to za jej niewykonanie „leci sie po premii”. I pracownik daje z siebie więcej, a dostaje mniej.

Problemem dramatycznie pogłębia również brak nowych miejsc pracy

Powiększają go kolejne roczniki absolwentów studiów wyższych. Po opuszczeniu murów uczelni ci młodzi zderzają się ze ścianą. Jeden rocznik to 500 tys. osób. W tym czasie nowych potencjalnych miejsc pracy dla nich pojawia się zaledwie 190 tys. Większość z góry skazana jest więc na bezrobocie lub emigrację. (…) Wśród młodych bezrobocie jest trzy razy wyższe niż w pozostałych grupach.

To właśnie dlatego

Od 2011 r. znów więcej Polaków wyjeżdża do Anglii, Irlandii czy Niemiec w poszukiwaniu lepszego życia, niż stamtąd wraca.

Efekt jest taki,

że pracodawcy – żeby osiągać zysk – nie musza ani inwestować, ani zwiększać zatrudnienia. Wystarczy dokręcać śrubę pracownikom (…) Przedsiębiorcy przyjęli strategie na przeczekanie. Nie walczą o większe przychody, uznając to za mało realne, w zamian za to starają sie redukować koszty. Jakby zderzyli się z jakąś rozwojową ścianą. Pozycją najłatwiejsza do obcięcia są płace. Od co najmniej dwóch lat trwa wiec także proces wymiany pracowników droższych na tańszych (tam gdzie można, nawet stażystów). O tym, ze taki ruch wiąże sie często z pogorszeniem jakości oferowanego produktu czy usługi, na razie sie nie myśli.

Ekonomiści zgodnie twierdzą, że aby gospodarka zaczęła tworzyć więcej miejsc pracy niezbędne są inwestycje

Czekamy wiec na ożywienie światowe, obserwujemy gospodarkę niemiecka, od której zależy nasz eksport. licząc na to, że gdy nasz PKB pójdzie w górę, pociągnie za sobą wzrost zatrudnienia. Badania NBP temu przeczą (…) Nawet przedsiębiorstwa. które się rozwijają i modernizują, raczej ludzi nie przyjmują. Wręcz odwrotnie. „Inwestycje sprzyjały głównie ograniczaniu zatrudnienia” – czytamy w raporcie NBP

Jak bowiem wyjaśnia tygodnik

Jeśli wyraźnie brakuje rak do pracy, raczej zwiększa sie pracownikom zakres obowiązków i wydłuża wymiar czasu pracy, niż przyjmuje kolejnych (…) polscy pracodawcy ciągle uważają, że nasze koszty pracy są wysokie, co akurat juz dawno przestało być prawda. Mamy jedne z najniższych w UE.

Takie działania firm prowadzą jednak do powstania swoistego zamkniętego kręgu niemożności.

Przedsiębiorcy odpowiadają, że podniosą zatrudnienie (a może i płace), jeśli wyraźnie zwiększy się konsumpcja krajowa. Ale jakim cudem mamy więcej kupować, jeśli mało zarabiamy? Zderzyliśmy się ze ścianą. Czyżby tak wyglądała cywilizacyjna pułapka, w której – jak mówi dziś wielu ekonomistów – znajdują się kraje na średnim poziomie rozwoju? Gdzie niskie koszty pracy wciąż są podstawą konkurencyjności gospodarki. Niemniej, na pewno potrzebne są takie regulacje prawne i aktywność inspektorów pracy, aby nie eksploatowano pracowników ponad dopuszczalne normy.

(opr. inf)