Pliki cookie zawierają wyłącznie anonimowe informacje.
Jeśli chcesz zrezygnować z korzyści, które dają Ci pliki cookie, możesz to zrobić, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Tutaj dowiesz się, jak to zrobić.
Ogólny zapis ministerialnego rozporządzenia dający pracodawcom możliwość kontrolowania czy przebywający na chorobowym pracownik „nie wykonuje pracy zarobkowej” oraz „nie wykorzystuje zwolnienia lekarskiego do pracy w sposób niezgodny z jego celem” często wykorzystywany jest przez przełożonych do nachodzenia chorych w domach oraz przeprowadzania amatorskich dochodzeń, mających ustalić stan ich zdrowia. Tymczasem jedne i drugie działania są na bakier z prawem.
Kontrola wykorzystania zwolnienia lekarskiego nie upoważnia bowiem do wchodzenie do cudzego mieszkania, jeśli nie zostanie się przez gospodarza zaproszonym. Wynika to wprost z art. 50 Konstytucji RP, gwarantującej nienaruszalność mieszkania, której ograniczenie musi być określone ustawowo. A w przypadku kontroli zwolnień nie jest. Słowem przełożony sprawdzający chorujących znajduje się w sytuacji pracownika poczty ścigającego niepłacących abonament telewizyjny. Kontrować na mocy rozporządzenia może, ale za próg mieszkania wejść już nie. Z prawnego punktu widzenia sprawę kończy poinformowanie go przez drzwi lub domofon, że jest się chorym i nie przyjmuje gości. Podobnie jak stwierdzenie członka rodziny, że chory pracownik śpi. Jeśli natomiast kontroler będzie mimo to próbował wejść do mieszkania, to dopuści się naruszenia miru domowego, czyli występku, o którym mówi art. 193 Kodeksu karnego, przewidujący karę grzywny lub pozbawienia wolności do roku. Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości – dla kontrolera, nie chorego.
Co ważne zarówno kontroler zwolnienia, jak i każda inna osoba występująca w imieniu pracodawcy nie może się również wypytywać pracownika, co mu dolega, ani też na co jest chory. Ustawa o ochronie danych osobowych zalicza bowiem informacje o stanie zdrowia do tzw. danych wrażliwych, traktując je na równi z informacjami o poglądach politycznych czy życiu seksualnym. Oznacza to, że nagabywanie pracownika, aby ujawnił diagnozę medyczną czy też przepisane metody leczenia jest prostą drogą aby trafić do rejestru skazanych. W tym wypadku na dłużej, bo nielegalne zbieranie danych o stanie zdrowia bliźnich zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat trzech.
Przy okazji warto pamiętać, że w wielu przypadkach lekarze nakazują chorym spokój którego zaprzeczeniem jest najczęściej wizyta przełożonego. Dochodzi zatem do sytuacji, że kurujący się, za sprawą kontrolerów, nie może zwolnienia wykorzystywać dokładnie w sposób nakazany przez lekarza. Słowem szukają oni nieprawidłowości, które sami tworzą, co niebezpiecznie zbliża się do absurdu.
(MrS)
MASZ CIEKAWĄ PROPOZYCJE
NAPISZ DO NAS!