Pliki cookie zawierają wyłącznie anonimowe informacje.
Jeśli chcesz zrezygnować z korzyści, które dają Ci pliki cookie, możesz to zrobić, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Tutaj dowiesz się, jak to zrobić.
Celem dialogu społecznego jest szukanie porozumienia, kompromisu, z poszanowaniem partnerów – przypomina Marcin Tyrna, przewodniczący Regionu Podbeskidzie NSZZ Solidarność na łamach „Kroniki Beskidzkiej”, wyrażając wątpliwość, czy kiedykolwiek w ostatnich latach taki dialog był w naszym kraju prowadzony. – To sytuacja szalenie niebezpieczne. Bo jeśli nie ma rozmów, negocjacji to „dialog” przenosi się na ulice – dodaje Stanisław Szwed, poseł ziemi podbeskidzkiej.
Diagnozę parlamentarzysty potwierdzają fakty, m.in. ogólnopolski protest (11-14 września 2013, więcej czytaj tutaj) przygotowywany solidarnie przez wszystkie reprezentatywne organizacje związkowe, po tym jak rząd łamiąc wszelkie zasady dialogu społecznego przeforsował antypracownicze zmiany w prawie pracy. Marcin Tyrna przypomina, że istotą wprowadzonego właśnie elastycznego czasu pracy jest
by nie płacić za godziny nadliczbowe. Są to gorące pieniądze, parę miliardów w skali roku, które pojawiłyby się na rynku. Zamiast pobudzać popyt, rząd go hamuje.
To wszystko prowadzi do pogłębienia obecnego kryzysu, boleśnie odczuwanego przez miliony polskich pracowników i ich rodziny. Dlatego jak zauważa przewodniczący Podbeskidzkiej Solidarności
Postępowanie rządu jest zaprzeczeniem idei solidarności, opartej na działaniu dla wspólnego dobra i poszanowaniu każdego człowieka. On trzyma sztamę z dużym biznesem, który w wielu przypadkach jest dziś nastawiony na łupienie pracowników. Dziś wielu pracodawców uważa, że tylko oni się liczą, bo tworzą miejsca pracy. Uważają się za dobrodziejów, bo dają pracę. Ale dobrodziejami nie są (…) zapominają, że bez pracowników nic by nie zdziałali, bo na zysk mają wpływ nie tylko zarządzający, ale także ci, którzy pracują. Równowaga w traktowaniu pracodawców i pracobiorców została kompletnie zniszczona na korzyść tych pierwszych. Mamy Komisję Trójstronną, jest dużo gadania, czasem nawet udaje się uzgodnić jakąś sprawę, ale rząd i tak robi potem po swojemu.
Przykład takich praktyk przypomina poseł Stanisław Szwed
Na Komisji Trójstronnej doszło do porozumienia między związkowcami, pracodawcami i rządem – podpisali to ówczesny wicepremier Waldemar Pawlak i minister pracy Jolanta Fedak – w sprawie ustalenia kryterium dochodowego przy korzystaniu z pomocy społecznej i zasiłków rodzinnych. Trafiło to na posiedzenie rządu i rząd te ustalenia odrzucił. Więc co to ma wspólnego z dialogiem?
Podobnie, podczas parlamentarnych prac legislacyjnych nad rządowym projektem zmian w Kodeksie pracy
do Sejmu trafia drugi projekt – poselski PO – który nie był trójstronnie dyskutowany, a zawiera wszystkie wnioski, które zgłaszali pracodawcy i nie uwzględnia żadnej propozycji związkowej. A przecież skoro dyskutowano o projekcie rządowym i coś w tej kwestii ustalono, projekt poselski powinien zostać wycofany z Sejmu. Jeśli nie to jest to jawne oszustwo.
W efekcie, jak podkreśla Marcin Tyrna
Wszelkie rozwiązania – dotyczące Kodeksu pracy, czy inne – są zawsze realizacją postulatów pracodawców.
Tymczasem wcześniej, jak przypomina poseł Stanisław Szwed
Było kilka spraw, które udało się ustalić wspólnie. Na przykład pakt dla przedsiębiorstw czy kontrakt dla Śląska. (…) Bardzo trudno dochodziło do kompromisu między związkowcami a pracodawcami, ale udało się określić grupę tematów – na przykład płaca minimalna, poziom wynagrodzeń – w których można znaleźć wspólny język. Niestety następny rząd, Platformy Obywatelskiej, wyrzucił te wszystkie ustalenia do kosza, marnując prawie półtoraroczny okres pracy nad umową społeczną.
Jednocześnie, jak gorzko przyznaje parlamentarzysta
Oczywiście rząd, dysponując parlamentarną większością, może wprowadzić siłowo swoje doraźne rozwiązania, ale to nie ma nic wspólnego z dialogiem i demokracją. A jak nie ma dialogu na szczeblu krajowym, to taki styl przenosi się na dół na poziom zakładów. Nie ma negocjacji płacowych. Pracodawca według własnego widzimisie coś daje, albo częściej nie daje.
Stanisław Szwed zwraca także uwagę
W nowelizacji Kodeksu pracy zapisano, że pracodawca ma uzgodnić sposób rozliczania czasu pracy z przedstawicielem załogi wybranym w sposób przyjęty u pracodawcy. Czyli reprezentantem załogi może być na przykład sekretarka prezesa, która zaakceptuje wszystko, co on zaproponuje.
Parlamentarzysta przypomina również, że
tam gdzie najlepiej rozwija się gospodarka, czyli Niemczech i Skandynawii, uzwiązkowienie jest bardzo wysokie, działalność gospodarcza oparta jest na układach zbiorowych pracy i umowach społecznych wypracowywanych – nie bez sporów – między pracodawcami i reprezentantami pracowników.
Natomiast obecnie w Polsce nowych zakładowych układów zbiorowych praktycznie się nie zawiera, a układy branżowe pozostają jedynie nierealizowanym zapisem ustawowym.
Całą rozmowę z Marcinem Tyrną i Stanisławem Szwedą „Taki dialog to fikcja” można przeczytać tutaj
(opr. zz)
MASZ CIEKAWĄ PROPOZYCJE
NAPISZ DO NAS!