Nasza strona internetowa wykorzystuje pliki cookie, m.in. do tego, aby wyświetlić dopasowaną ofertę oraz zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie, które wykorzystujemy w celu jej dostosowywania do potrzeb użytkowników. Nie musisz obawiać się o swoją prywatność.
Pliki cookie zawierają wyłącznie anonimowe informacje.
Jeśli chcesz zrezygnować z korzyści, które dają Ci pliki cookie, możesz to zrobić, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Tutaj dowiesz się, jak to zrobić.

Ankieta

Czekaj...

Tygodnik Solidarność

Tygodnik Solidarność

Rekreacja i kultura

W opracowaniu

 

Nadchodzi czas przełomu

2014-08-04

Mamy peryferyjną strukturę gospodarczą, jesteśmy podwykonawcami gospodarki niemieckiej. Jesteśmy wobec niej jak Meksyk w stosunku do Ameryki. Nasz główny atut to bardzo niskie – w stosunku do kwalifikacji – wynagrodzenia. Jeśli mamy dalej być konkurencyjni tylko w ten sposób, to płace nie mogą rosnąć. A skoro nie będą rosły, to drastycznie zwiększą się napięcia społeczne – mówi prof. Ryszard Bugaj w wywiadzie dla tygodnika „wSieci” (więcej czytaj tutaj). Dlatego też ekonomista wyrokuje, że czaka nas wielkie bum.

Jak bowiem zwraca uwagę profesor Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN

Czy uważamy za normalne, że menedżer posadzony przez PO w Poczcie Polskiej pisze do związkowców, że stawki wśród listonoszy są powyżej rynkowych, a wśród menedżerów poniżej rynkowych? Czy przyjmujemy, że spółki z udziałem skarbu państwa muszą mieć rozbuchane ponad przyzwoitość płace szefów, że muszą zatrudniać krewnych i znajomych rządowego królika? Czy szef powinien być liderem załogi, czy nadzorcą niewolników?

Na pytania dziennikarzy – Jacka i Michała Karnowskich – co to ma wspólnego z momentem przełomu, o którym wspomniał wcześniej Ryszard Bugaj odpowiedział:

To, że ukształtował się pewien model ładu społecznego, którego nie da się utrzymać bez ostrych konfliktów. Jakieś wstrząsy są nieuniknione, pytanie tylko, czy energia niezadowolenia zdoła wywrócić ten system, czy też zostanie jakoś skanalizowana. Jesteśmy w momencie potencjalnego przełomu. Wyczerpuje się dotychczasowy model rozwojowy III RP, wyczerpują się proste rezerwy transformacji, która zresztą właściwie wszystkim dużym grupom społecznym dała polepszenie ich sytuacji. Wszyscy zyskiwali, choć oczywiście jedni bardzo dużo, inni troszkę.

Jak bowiem wyjaśniał ekonomista:

Uczciwe patrząc, nie ma żadnej dużej grupy, która straciła na transformacji. Pracownicy PGR zostawieni na lodzie, całe wsie zapadające się w nicość, reprodukujące nędzę – to mała grupa? Z punktu widzenia podsumowania całości zmian – tak, mała. Choć uważam ich los za powód do wstydu. Robotnicy wielkoprzemysłowi? Oni w sumie – choć stosunkowo mało – też zyskali. Co nie znaczy, że nie ma wśród nich wielu, którzy mają przeświadczenie, iż dużo stracili. Emocje i samopoczucie to osobna sprawa. Kto zyskał najbardziej? Przedsiębiorcy, profesjonaliści, komuniści.

Jednak obecnie większość przestała już zyskiwać

Po odjęciu pierwszych dwóch lat III RP średnia stopa wzrostu gospodarczego wynosiła mniej więcej 4,5 proc. rocznie. Nic nadzwyczajnego, ale przyzwoicie. Tyle że nie widać szans na dalszy względnie szybki rozwój.

I nie zmienią tego żadne PR-owskie zaklęcia o „zielonej wyspie”, potrzebna jest zdecydowana zmiana polityki gospodarczej z dogmatycznie liberalnej na prospołeczną i solidarną.

(opr. inf)