Pliki cookie zawierają wyłącznie anonimowe informacje.
Jeśli chcesz zrezygnować z korzyści, które dają Ci pliki cookie, możesz to zrobić, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Tutaj dowiesz się, jak to zrobić.
Podwyżek nie ma i nie będzie – autorytatywnie stwierdził dyrektor Andrzej Piętka, podczas piątkowego (2 marca 2012) spotkania ze związkami zawodowymi. To zdanie dokładnie oddaje podejście zarządu FAP, zarówno do godnych, sprawiedliwych płac, jak i dialogu społecznego. Jednego i drugiego ma nie być, a pracownicy dodatkowo mają zostać pozbawieni możliwości korzystania z urlopu, który z wypoczynkowego ma – zdaniem dyrekcji – zmienić się w postojowy.
Należy pamiętać, że brak nominalnych podwyżek oznacza bowiem, że realne płace za sprawą rosnących cen spadną i to sporo. NBP podało, że średnia inflacja w ubiegłym roku wyniosła 4,3 proc. (dla porównania w 2010 było to 2,6 proc.). Jednak jeśli pominąć taniejące wczasy w Egipcie i lokomotywy – których pracownicy FAP raczej nie kupują – ubiegłoroczny wzrost cen żywności i innych podstawowych produktów był znacznie wyższy. Sięgał kilkunastu procent. I o tyle mniej pracownik może dzisiaj kupić za swoją pensję.
Dla dyrekcji, jak widać, nie ma to jednak znaczenia i dlatego jeśli załoga nie wykaże determinacji oraz nie rozpocznie twardej walki o swoje interesy, to podwyżek rzeczywiście nie będzie. Mimo, że FAP miniony rok zakończyło wypracowaniem ponad 170 mln zł zysku operacyjnego oraz prawie 84 mln zł zysku netto. To mniej więcej jedna czwarta ubiegłorocznych zarobków całej załogi.
Zysk wynikał z wyższych przychodów (mimo mniejszej liczy wyprodukowanych aut). Przeliczając na osobę, każdy pracownik FAP wypracował w 2011 średnio o 217 tys. zł więcej niż rok wcześniej. Dyrekcja przekonywała – i zdaje się, że niektóre organizacje (prawie) związkowe przekonała – że zysk jest zasługa różnic kursowych, a nie załogi. Pytanie jednak jak mogły one wpłynąć na wysokość funduszu płac, który w ciągu roku stopniał o 10,3 proc.? Przecież wynagrodzenia pracowników FAP niezmiennie są wypłacane w złotówkach? Dla porównania całkowite koszty działalności tyskiej spółki zmalały o całe 1,1 proc., czyli blisko dziesięć razy mniej niż wynagrodzenia pracowników! To jednoznacznie pokazuje, że załoga FAP w praktyce podwyżkę już wypracowała i teraz należy ją tylko wypłacić.
Jednak dyrekcja, zamiast zwiększyć wynagrodzenia postanowiła… zabrać pracownikom możliwość dysponowania własnym urlopem! Do tego bowiem sprowadza się propozycja, aby nie tworzyć planu urlopów – który zgodnie z zakładowym układem zbiorowym pracy powinien być uzgodniony ze związkami zawodowymi do końca grudnia ubiegłego roku, a oczywiście nie był – lecz pozwolić pracodawcy na dowolne wskazywanie przerw urlopowych. Wakacyjnej z miesięcznym wyprzedzeniem, a pozostałych (w bliżej nieokreślonej liczbie, nie mówiąc już o terminie) z dwutygodniowym. Pierwsza taka dodatkowa przerwa ma być już 29-30 marca 2012, czyli na tydzień przed Wielkanocą.
Większość organizacji związkowych potulnie zgodziła się na takie rozwiązanie, nie biorąc w ogóle pod uwagę, jak pracownicy mają planować wypoczynek z rodziną, skoro w czerwcu – gdy zaczynają się szkolne wakacje – nie będą wiedzieli, czy wolne mają w lipcu, czy sierpniu. Blankietowa zgoda na urlop wypoczynkowy na przykład pod koniec listopada, też wyglądać może na kiepski żart. Niestety nim nie jest.
Co więcej takie wyznaczanie przerw urlopowych przez dyrekcję jest – delikatnie mówiąc – średnio zgodne z kodeksem pracy. Ten mówi bowiem wyraźnie, że w przypadku braku planu urlopów „pracodawca ustala termin urlopu w porozumieniu z pracownikiem”, a jednostronne ogłaszanie przerwy urlopowej z porozumieniem ma wspólnego niewiele. Jednocześnie nie można takiego trybu „wyznaczania urlopu” określić w porozumieniu zbiorowym, bo jego zapisy – zgodnie z art. 18 Kodeksu Pracy – z mocy prawa nie mogą być mniej korzystne od kodeksowych.
Z tych właśnie powodów Solidarność, jako jedyna nie wyraziła zgody na niekonsultowany z pracownikami brak planu urlopów. Tradycyjnie tylko nasz związek broni w FAP interesów załogi, a nie wygody dyrekcji. NSZZ Solidarność cały czas podtrzymuje również żądanie zbiorowej podwyżki płac. Powinien je poprzeć każdy – najlepiej wypełniając związkową deklarację – kto uważa, że powinien otrzymywać wyższe wynagrodzenie za swoją ciężką pracę. Razem możemy zwyciężyć.
(red)
Więcej czytaj w najnowszym Niezależnym Związkowcu Flesz Nr 19
MASZ CIEKAWĄ PROPOZYCJE
NAPISZ DO NAS!